niedziela, 2 czerwca 2013

Imagify

*Siva kiedy przeszłaś obok niego*





 Tom: Dasz pieniążka ?


Max: [t.i.] mogę zadać Ci bardzo ważne pytanie ?
Ty: Oczywiście.
Max:


Nathan: Mała dzisiaj będziesz moja.


Tom: Jay, [t.i.] przed chwilą wyszła w samym ręczniku i jej spadł.
Jay: Teraz mi to mówisz ?!


Ty: Jay... em, zapomniałeś spodni.
Jay: Eee... to specjalnie. Tak na podryw.


*Nathan kiedy zobaczył Cię na widowni*


Jay: [t.i.] była już gotowa, więc przyniosłem kondromy...
Siva: Hahahaha, powiedział kondromy !
Jay: Zamknij się.



 *Max, kiedy zobaczył, że widzisz go nago*





Noo, ale ja dawno nie wstawiałam tutaj :3
Sorki, ale nadrobię to w wakacje.
Na razie mam zawalone poprawkami... ogólnie, przejebane.
Narka :D

Anka Sykes

piątek, 3 maja 2013

Jay McGuinness (Funny)

Specjalnie dla Kobusza dodam jedną piosenkę, bo za długo czekała ;D

{Jay nie jest sławny, ma 17 lat}

Jesteś siostrą Jay'a. Wasi rodzice wyjechali do (wstaw miejsce), więc urządzacie imprezę. Zaprosiłaś wszystkie swoje koleżanki, a Jay kilku swoich kumpli, z którymi często imprezuje. Wasza lodówka była zapchana alkoholem i przekąskami. Szafki nie domykały się z nadmiaru chipsów, ciastek itp. Ubrałaś się w taki zestaw :

- Jaybird, jak wyglądam ? - obróciłaś się przed nim.
- Jak mama w liceum.
- Weź mnie nie obrażaj. - rzuciłaś w niego poduszką i zaczęliście się śmiać.
- Dobra, zaraz zejdą się goście, ogarnij dupę, bo się znowu zsikasz.
- Haha, to było dawno i nieprawda. - spojrzałaś na niego stanowczo.
- Tsa, mam Ci przypomnieć jak uciekałaś w zoo przed tym słoniem ?
- Hej, to było poważne ! (wstaw imię chłopaka) chciał mnie oblać sokiem !
- I dlatego musiałaś się zejszczać do spodni ? - dodał z ironicznym śmiechem.
- Wiesz jak reaguję kiedy się boję.
- Dobra, już koniec. Chodź tu. - przybliżył się do Ciebie i bardzo mocno przytulił.
- Kocham Cię braciszku. - masowałaś jego plecy.
- Ja Ciebie też. - oderwał się od Ciebie i cmoknął Cię w głowę.
Nagle rozległ się dźwięk pukania. Byli to pierwsi goście. Po 20 minutach zjawili się już wszyscy. Świetnie się bawiliście. Połowa lodówki została opróżniona z wszelkiego alkoholu, w salonie zrobił się niezły chlew, ale nie przejmowaliście się tym. Muzyka brzmiała na cały dom, nawet niektórzy sąsiedzi próbowali dobić się do Waszych drzwi, straszyli Was policją, ale nic sobie z tego nie robiliście. Waszym obowiązkiem tamtego wieczora była fantastyczna zabawa. Kiedy w głośnikach zabrzmiała wolna piosenka od razu wiedziałaś, że nikt z Tobą nie zatańczy, więc usiadłaś na kanapie i patrzyłaś jak wszyscy ruszają się w rytm muzyki przy tym przytulając się i całując. Spojrzałaś na Jay'a, on również nie tańczył. Siedział przy stole w jadalni i popijał piwo. Odwrócił wzrok na Ciebie. Uśmiechnęliście się do siebie. Wstałaś i podeszłaś do niego.
- Daj łyka. - wzięłaś od niego puszkę piwa i wypiłaś całą jej zawartość.
- Coś duży ten łyk.
- A jak. Zabawa to zabawa. Czy to nie dziwne, że jak co rok organizujemy imprezy w tym samym czasie jak rodzice wyjeżdżają, to co rok z nikim nie tańczymy przy wolnej piosence ?
- Nie dziwne, to przeznaczenie młoda. - klepnął Cię w ramię i zaśmialiście się.
- Cieszę się, że Cię mam.
- Ja się cieszę bardziej, że siebie mam. - odpowiedział z dumą.
- Szczyl ! - podniósł się z krzesła i zaczął uciekać. - Chodź tu ! Cykor ! - w końcu go złapałaś. - Może i jestem pijana, ale dojebać Ci mogę. - wzięłaś poduszkę i z całej siły walnęłaś go w głowę. - Ale i tak Cię kocham idioto. - i się przytuliliście. Usłyszeliście jedno głośne 'Aww' i wybuchnęliście śmiechem. Impreza trwała do białego rana.
- Fajnie było. - powiedział Jay, kiedy już wszyscy wyszli.
- Fajnie ? To była impreza stulecia. - odpowiedziałaś ze śmiechem i zaczęliście wielkie porządki.


















Imagin dla Kobuszka ♥ i piosenka !
Ach ta chrypka xD
Kobusz wiem, że długo czekałaś, ale proszę :)
Poświęciłam dla Ciebie mój jutrzejszy wyjazd do kina... i nie jadę :D
Wielkie dzięki ;*

Anka Sykes

Jay McGuinness (Sad End)

(Jay odszedł z zespołu)
Chodzisz z Jayem od 2 miesięcy. Co piątek chodzicie do kina. Wasza znajomość rozpoczęła się na koncercie Waszego ulubionego zespołu (wstaw nazwę zespołu). W tłumie zgubiłaś swoją przyjaciółkę i przez przypadek wpadłaś na Jay'a. Nie mogliście przestać na siebie patrzeć. Po tygodniu spotkaliście się przypadkiem w sklepie, wiedziałaś, że to przeznaczenie. Dałaś Jayowi swój numer, a następnego dnia wybraliście się do kina. Od tamtego dnia co tydzień chodzicie do kina. Pewnego dnia spotkałaś się z Jayem w parku. Dziwnie się zachowywał. Nie wiedziałaś o co mu chodzi.
- Jay, coś się stało ? - usiedliście na ławce, a on objął Cię ramieniem.
- Co ? Nie, co Ty... Ee, wszystko jest... wszystko dobrze. - domyśliłaś się, że kłamał. Próbowałaś coś z niego wyciągnąć.
- Jay, widzę, że coś jest nie tak. Mów, już.
- Ale naprawdę nic się nie stało. Uwierz mi, wszystko jest okay.
- Nie wierzę Ci Jay, już od kilku dni dziwnie się zachowujesz w mojej obecności. Powiedz, albo koniec z nami. Nie mogę być z Tobą z myślą, że mnie okłamujesz. Mów ! - krzyknęłaś oczekując, że w końcu Ci powie.
- No dobra... Ale to gorsze od zerwania. Sama tego chciałaś. To dla mnie bardzo trudne, ale... mój starszy brat Mick, z którym mieszkam... dostał pracę w... w Nowym Jorku. - Jay mówił dosyć poważnie, jak na taką sprawę.
- To wspaniała wiadomość !
- Nie [t.i.], Ty nic nie rozumiesz. Ja z nim mieszkam, nie mam żadnego innego mieszkania w Londynie. - jego głos łamał się z każdą sekundą. Zauważyłaś łzy w jego oczach.
- No a co z The Wanted ?
- Przecież wiesz, że odszedłem z zespołu. Nie mogę do nich wrócić. Muszę wyjechać razem z Mickiem. - kompletnie oniemiałaś.
- Że co ? - szepnęłaś.
- Przepraszam. - przytulił Cię mocno, tak jakbyście już nigdy się nie spotkali.
- Ale chyba... chyba wrócisz do Londynu, prawda ? - zapytałaś przez płacz.
- Ee... [t.i.] chciałbym, ale niestety nie. - czułaś, jak Twoje serce pęka. Nie mogłaś wydusić z siebie żadnego słowa. - [t.i.], pamiętaj, że nigdy o Tobie nie zapomnę. Zawsze będę Cię kochał. - wzięłaś głęboki oddech i otarłaś łzy.
- Nie Jay. Związki na odległość nie przetrwają nawet jednego dnia. Twój wyjazd oznacza zerwanie. Zaczniesz się tam spotykać z inną i momentalnie o mnie zapomnisz.
- Chyba żartujesz, kocham Cię ! - krzyknął zdenerwowany i wstał.
- Wszyscy tak mówią, a za kilka tygodni bzykają inne laski ! - wrzasnęłaś, a łzy ponownie wylały się z Twoich oczu. - Skoro przez te 3 lub 4 dni okłamywałeś mnie w sprawie Twojego wyjazdu, to teraz również kłamiesz !
- Dlaczego nie możesz mi zaufać ?! Nigdy bym Cię nie zdradził ! - był tak wkurzony, że zbliżył się do Ciebie i mocno uderzył Cię ręką w policzek. Dotknęłaś tamtego miejsca, bardzo Cię bolało.
- Nienawidzę Cię ! - uciekłaś do domu. Kiedy zamknęłaś drzwi, oparłaś się o nie i zsunęłaś się na podłogę. Jay jeszcze nigdy nie podniósł na Ciebie głosu. Jeszcze nigdy Cię nie uderzył. Nie mogłaś uwierzyć, że Ci to zrobił. Policzek nadal Cię bolał. Obiecałaś sobie, że już nigdy mu nie zaufasz.










Imagin dla Marleny.
Starałam się zrobić z niego cudo, ale chyba mi nie wyszło ;(
Straciłam dzisiaj wenę. Ale dla mojego Kobuszka i KamKam na pewno dzisiaj dodam c:
Nie martwcie się. Wiem Kobusz, wiem. Dłuugo czekałaś, ale się doczekasz w końcu x
Dziękuję za uwagę, żegnam.

Anka Sykes

czwartek, 2 maja 2013

Jay McGuinness (Treachery)

Jesteś dziewczyną Jay'a od 8 miesięcy. Bardzo się kochacie. W czasach totalnej zdrady trudno znaleźć parę, która tak się dopełnia, tak się kocha i nie zdradza siebie nawzajem. Jest wieczór. Jay zaprosił Cię do siebie na kolację. Do wyjścia masz jeszcze 2 godziny. Właśnie kręcisz włosy lokówką. Został Ci jeszcze makijaż i ciuchy. Kiedy skończyłaś robić włosy, zabrałaś się za makijaż. Na twarz nałożyłaś trochę pudru i delikatnie go wtarłaś. Na powieki nałożyłaś trochę cienia, a rzęsy wydłużyłaś maskarą. Na koniec pomalowałaś usta czerwoną szminką i wyszłaś do swojego pokoju. Ubrałaś na siebie ten zestaw :

i zeszłaś na dół do salonu. Kompletnie nie wiedziałaś co będziesz robić jeszcze przez ponad godzinę. Postanowiłaś zrobić Jay'owi niespodziankę i przyjść wcześniej. Spakowałaś do czerwonej torebki telefon i klucze od domu. Wyszłaś i zakluczyłaś drzwi. Droga do domu Jay'a zajęła Ci niecałe 6 minut. Przed zapukaniem poprawiłaś jeszcze włosy i w końcu zapukałaś do drzwi. Nikt nie otwierał. Spróbowałaś jeszcze raz, tym razem mocniej. Drzwi lekko zaskrzypiały i otworzyły się. Po cichu weszłaś do środka. Nie widziałaś nigdzie swojego chłopaka. Poszłaś powoli po schodach do jego pokoju. Kiedy stanęłaś przed jego drzwiami, zauważyłaś, że są lekko uchylone i dochodziły z niego dziwne odgłosy. Gdy otworzyłaś drzwi na oścież nie mogłaś uwierzyć w to, co tam zobaczyłaś. Jay posuwał inną dziewczynę. Z Twoich oczu polały się łzy.
- Ty jebany chuju ! Myślałam, że mnie kochasz ! - krzyknęłaś, a Jay momentalnie odskoczył od 'tamtej'.
- Skarbie, to nie tak jak myślisz. - tłumaczył. Nie wierzyłaś w żadne jego słowo.
- Jak mogłeś ?! Przecież mówiłeś, że mnie kochasz ! Że nigdy mnie nie zdradzisz !
- Przepraszam [t.i.] - padł przed Tobą na kolana. - Ona nic dla mnie nie znaczy.
- Że co ? Co innego mówiłeś mi w łóżku. - odezwała się dziewczyna.
- Zamknij się ! - wrzasnęłaś. - Jay, jak ja mogłam Ci zaufać. Jesteś totalnym szmaciarzem, nienawidzę Cię ! - i wybiegłaś z jego domu. Łzy pokryły już całą Twoją twarz. Gdy wróciłaś do domu, pobiegłaś do swojego pokoju i podarłaś wszystkie Twoje zdjęcia z Jayem. Chciałaś zniszczyć wszystkie wspomnienia związane z nim. Chciałaś jak najszybciej o nim zapomnieć i o tym, co Ci zrobił.



















No i kolejny :D Tym razem dla @AddictedToChaz.
Mam nadzieję, że i ten Wam się podoba ;)
Wiem, miałam dzisiaj dodać jeszcze jeden, ale niestety zabrakło mi weny, z resztą straciłam ją jak już kończyłam tego imagina, so... :3 Przepraszam !
Wybaczcie mi <3
Mam dla Was prezent... Jutro dodam aż 3 imaginy, tak jak miało być dzisiaj, so... szykujcie się :)

Anka Sykes

Nathan Sykes (Sad End)

Przyjaźnisz się z Nathanem od 5 lat. Znasz go jak nikt inny. Kilka miesięcy temu zaczęłaś coś do niego czuć. Chciałaś mu to wyznać, ale bałaś się jego reakcji. Czy będzie się z Ciebie śmiał, czy może Cię znienawidzi ? Nie mogłaś zepsuć Waszej przyjaźni, dlatego nic mu nie mówiłaś. Próbowałaś zachowywać się przy nim normalnie, tak jak zwykle, jednak Twoje uczucia do niego nie dawały Ci takiej możliwości. Bałaś się, że Nath w końcu zauważy, że coś jest nie tak i zacznie Cię o wszystko wypytywać.
Nadszedł wieczór. Nath ma do Ciebie przyjść, żeby obejrzeć z Tobą jakiś film. Postanowiłaś powiedzieć mu o wszystkim właśnie dzisiaj, właśnie tego wieczora. Do przyjścia Nath'a została Ci godzina. W sam raz, żeby wszystko przygotować. W salonie przed telewizorem porozrzucałaś kilka poduszek, przyrządziłaś popcorn, nalałaś do szklanek Coca-Coli i przyniosłaś do salonu płytę z filmem. Pobiegłaś do łazienki na górę. Włosy uczesałaś w warkocz i zarzuciłaś go na lewy bok. Rzęsy wydłużyłaś maskarą, a na usta nałożyłaś niewielką warstwę błyszczyka. Z łazienki przeszłaś do swojego pokoju, gdzie miałaś przygotowany taki oto zestaw : 

Założyłaś go na siebie. Nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi. Zeszłaś na dół i pospiesznie je otworzyłaś. Kiedy zobaczyłaś kto stoi obok Nathan'a kompletnie Cię zatkało. To była Dionne. Dziewczyna, której nienawidziłaś do bólu. Dziewczyna, która zraniła wiele osób. Dziewczyna, której już nigdy więcej nie chciałaś zobaczyć.
- Nathan ? Co ona tu robi ? - zdenerwowałaś się.
- Słuchaj - wszedł do środka i zaczął Ci wszystko tłumaczyć - wiem, że to wygląda dziwnie, ale... Muszę Ci coś powiedzieć. - dodał poważnym tonem.
- No właśnie ja też chciałam Ci coś powiedzieć, ale przy tej suce na pewno tego nie zrobię ! - krzyknęłaś.
- Suce ?! O nie mała, przegięłaś ! - Dionne zaczęła się z Tobą szarpać.
- [t.i.] opanuj się ! - krzyczał Nath. W końcu udało mu się Was rozdzielić.
- Ja ?! No przepraszam Cię bardzo, ale to nie ja zaczęłam !
- Dosyć tego ! - wrzasnęła Dionne. - Wychodzę ! - wyszła i trzasnęła drzwiami.
- No i co zrobiłaś ?! - byłaś załamana. Nathan jeszcze nigdy na Ciebie nie krzyczał. Jeszcze nigdy się nie kłóciliście. Zaczęłaś płakać.
- To nie moja wina. - szepnęłaś.
- Taa, a niby czyja ? Najpierw nazywasz moją dziewczynę suką, a potem jeszcze... - zatrzymałaś go. Byłaś w szoku.
- Two... Twoją dziewczynę ? - nie mogłaś w to uwierzyć.
- Tak. Dionne jest moją dziewczyną. Właśnie to chciałem Ci powiedzieć. Myślałem, że się ucieszysz, że w końcu kogoś mam.
- Nie wierzę... - powiedziałaś pod nosem. - Wynoś się stąd ! Już ! - popchnęłaś go do drzwi.
- [t.i.] proszę, daj mi wytłumaczyć ! Proszę ! - upierał się.
- Już dość wytłumaczyłeś ! Nie chcę Cię znać ! - wyrzuciłaś go za drzwi i je zakluczyłaś. Nie umiałaś tego pojąć. Płakałaś jak głupia. Obiecywaliście sobie, że Wasza przyjaźń przetrwa wieki. A tu zjawiła się Dionne i wszystko zniszczyła. Nigdy nie czułaś się tak upokorzona i poniżona.


















No i kolejny :3 Ten imagin jest dla Weroniki.
Jak Wam się podoba ?
Trochę zamulony, bo dzisiaj taki humor mam do dupy. Wszystko przez pogodę.
Ale spoko, oceniajcie, komentujcie, polecajcie znajomym ;)
Postaram się dzisiaj dodać najwyżej 2, ale niczego nie obiecuję.
Bądźcie cierpliwi, proszę :D

Anka Sykes

środa, 1 maja 2013

Nathan Sykes (Happy End)

Wybrałaś się na spacer z psem po parku. Była piękna pogoda jak na jesień w Londynie. Świeciło słońce, ptaki ćwierkały, a kolorowe liście drzew lekko opadały na trawę. Twój pies (wstaw imię psa) radośnie biegał wokół ławek. Usiadłaś na jednej z nich i wyjęłaś telefon wraz ze słuchawkami z kieszeni spodni. Włączyłaś piosenkę (wstaw wykonawcę i tytuł piosenki). Twoja noga tupała do rytmu, a Ty sama szeptałaś słowa piosenki. Zapomniałaś o całym świecie. Obejrzałaś cały park. Zorientowałaś się, że nigdzie nie ma Twojego czworonożnego przyjaciela. Przestraszyłaś się. Jeszcze nigdy Ci nie uciekł. Telefon schowałaś do kieszeni i zaczęłaś go szukać. Wołałaś go, ale nic to nie dało. Nie chciałaś stracić swojego ukochanego psa. Miałaś go od dwóch lat. Kochałaś go jak brata. W końcu, kiedy już chciałaś zakończyć swoje poszukiwania, zauważyłaś chłopaka podążającego w Twoją stronę, a za nim Twojego psa. Na Twojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Od razu do nich pobiegłaś. Kucnęłaś przy psie i mocno go przytuliłaś.
- Gdzieś Ty mi uciekł ? Wiesz jak się o Ciebie martwiłam ? - głaskałaś go po głowie i całowałaś w nos.
- Siedziałem normalnie na ławce, kiedy zobaczyłem, że biega sobie swobodnie bez właściciela, więc postanowiłem wziąć go i zaprowadzić do posiadacza tego pięknego pieska. - odezwał się chłopak.
- Jezu. No tak, czasami lubi wykręcać mi jakieś numery, ale jeszcze nigdy mi nie uciekł.
- Więc dziś jest wielki dzień. Proponuję, żebyśmy go jakoś uczcili. Co powiesz na kawę ?
- Chętnie, tylko odprowadzę psa do domu i możemy iść. - uśmiechnęłaś się.
- Jestem Nathan.
- A ja [t.i.]. - podałaś mu rękę, a on ją uścisnął. - Zaczekaj tutaj 10 minut, zaraz wracam.
- Nie wygłupiaj się, przecież pójdę z Tobą.
- No dobrze. - westchnęłaś i poszliście do Twojego domu. Droga zajęła Wam niecałe 8 minut. Kiedy już zostawiłaś psa w domu wybraliście się z Nathanem do pobliskiej kawiarni. Zamówiliście po podwójnym espresso i usiedliście przy stoliku obok okna.
- Ładnie dzisiaj, prawda ? - spytałaś szukając w głowie tematu do rozmowy.
- Tak. Pięknie bym powiedział. Bo wiesz, to jest Londyn. Miasto deszczu i brzydkiej pogody. - zażartował.
Podszedł do Was kelner i podał po kawie. Podziękowaliście i zaczęliście długą rozmowę. Tematy były różne ; ulubione zajęcia, hobby itp.
- Nathan, było mi bardzo miło i przyjemnie, ale muszę już iść. Mój pies nie lubi być sam w domu tak długo. - Nath posmutniał.
- No dobra, ale musisz mi dać swój numer, bo chciałbym się jeszcze z Tobą spotkać. - zaśmiałaś się lekko.
- Okay, masz. - podałaś mu karteczkę z rachunku za kawę.
- Po co mi rachunek ?
- Odwróć kartkę. - zrobił, co powiedziałaś, a po chwili uśmiechnął się zwycięsko.
- Aaa, dziękuję. To do zobaczenia. - pocałował Cię delikatnie w dłoń.
- Pa, Nath. - powiedziałaś i wyszłaś z kawiarni.


Tak więc... kolejny ;) Tego samego dnia ! No widzicie, za dużo weny :3 
Ten akurat dla Beci.
Myślę, że się podoba XD
A miałam dzisiaj dodać jeszcze jednego, ale czasu mi brakuje jak na dzisiejszy dzień.
To pa :*

Anka Sykes

Nathan Sykes (+18)

Właśnie przyrządzasz obiad dla siebie i Nathan'a. On bierze prysznic po długich ćwiczeniach na siłowni. Gotujesz rosół i spaghetti. Nath właśnie wszedł do kuchni w samych dresach i z ręcznikiem na szyi. Jego naga, umięśniona klata bardzo Cię podniecała.
- To co, jemy ? - spytałaś nakładając jedzenie na talerze.
- Wolałbym coś innego. - podszedł do Ciebie i zaczął jeździć palcami po Twojej talii.
- Kochanie, nie jesteś zmęczony ?
- Dla Ciebie nigdy nie jestem zmęczony. - wpił się w Twoje usta i zaniósł na rękach do sypialni. Przez cały ten czas całowałaś go po całej twarzy. Kiedy już położył Cię na łóżku rozebrał Cię szybko do naga. Nastąpiła Twoja kolej. Było ci dosyć lekko, ponieważ miał na sobie tylko spodnie. Kiedy już oboje byliście nadzy, Nath rozpoczął działanie. Momentalnie w Ciebie wszedł. Na początku poruszał się delikatnie, przy tym całując Cię czule w usta.
- Tylko na tyle Cię stać ? Phi, myślałam, że jesteś Nathan Sykes, a nie jak jeden z tego pieprzonego Łan Hujekszyn. - szepnęłaś mu do ucha, a Nathan od razu przyspieszył. Krzyczałaś jego imię na cały dom. Coraz bardziej mobilizowało go to do działania. Kiedy już doszedł, nie minęła chwila, a wyszedł z Ciebie i zmieniliście pozycję. Chwilę odpoczęliście. Wyregulowaliście swoje oddechy i Ty zabrałaś się do pracy. Pocałowałaś go namiętnie w usta i powoli zjeżdżałaś z pocałunkami w dół. Gdy dotarłaś do jego penisa, wzięłaś go do buzi i oblizałaś. Poczułaś wylewającą się z niego spermę. Połknęłaś ją i oblizałaś usta. Resztę dnia spędziliście w łóżku całując się namiętnie i obejmując.
- Och [t.i.] byłaś dziś niezwykła.
- Wiem. A powiedzieć Ci, co jest najlepsze ?
- Tak ?
- Nie zabezpieczyliśmy się. - wytrzeszczył oczy, ale po chwili mocno się uśmiechnął. - Za 9 miesięcy będziesz miał nowego Sykesa.
- Albo Sykesówną. - pocałowaliście się i zasnęłaś na jego torsie.


Mój pierwszy imagin +18 :3
Zjebałam go. Jak zwykle. 
Imagin napisany dla Oliwii.
Mam nadzieję, że się podoba :)
Sorki, że taki krótki, ale to mój pierwszy. W zeszycie był dłuższy xD
Ale chyba długość się nie liczy, tylko jakość, prawda ? ;)
No właśnie. Niedługo dodam kolejnego imagina z Nathanem, tym razem 'Happy End'.
Naraska. ;*

Anka Sykes