piątek, 3 maja 2013

Jay McGuinness (Sad End)

(Jay odszedł z zespołu)
Chodzisz z Jayem od 2 miesięcy. Co piątek chodzicie do kina. Wasza znajomość rozpoczęła się na koncercie Waszego ulubionego zespołu (wstaw nazwę zespołu). W tłumie zgubiłaś swoją przyjaciółkę i przez przypadek wpadłaś na Jay'a. Nie mogliście przestać na siebie patrzeć. Po tygodniu spotkaliście się przypadkiem w sklepie, wiedziałaś, że to przeznaczenie. Dałaś Jayowi swój numer, a następnego dnia wybraliście się do kina. Od tamtego dnia co tydzień chodzicie do kina. Pewnego dnia spotkałaś się z Jayem w parku. Dziwnie się zachowywał. Nie wiedziałaś o co mu chodzi.
- Jay, coś się stało ? - usiedliście na ławce, a on objął Cię ramieniem.
- Co ? Nie, co Ty... Ee, wszystko jest... wszystko dobrze. - domyśliłaś się, że kłamał. Próbowałaś coś z niego wyciągnąć.
- Jay, widzę, że coś jest nie tak. Mów, już.
- Ale naprawdę nic się nie stało. Uwierz mi, wszystko jest okay.
- Nie wierzę Ci Jay, już od kilku dni dziwnie się zachowujesz w mojej obecności. Powiedz, albo koniec z nami. Nie mogę być z Tobą z myślą, że mnie okłamujesz. Mów ! - krzyknęłaś oczekując, że w końcu Ci powie.
- No dobra... Ale to gorsze od zerwania. Sama tego chciałaś. To dla mnie bardzo trudne, ale... mój starszy brat Mick, z którym mieszkam... dostał pracę w... w Nowym Jorku. - Jay mówił dosyć poważnie, jak na taką sprawę.
- To wspaniała wiadomość !
- Nie [t.i.], Ty nic nie rozumiesz. Ja z nim mieszkam, nie mam żadnego innego mieszkania w Londynie. - jego głos łamał się z każdą sekundą. Zauważyłaś łzy w jego oczach.
- No a co z The Wanted ?
- Przecież wiesz, że odszedłem z zespołu. Nie mogę do nich wrócić. Muszę wyjechać razem z Mickiem. - kompletnie oniemiałaś.
- Że co ? - szepnęłaś.
- Przepraszam. - przytulił Cię mocno, tak jakbyście już nigdy się nie spotkali.
- Ale chyba... chyba wrócisz do Londynu, prawda ? - zapytałaś przez płacz.
- Ee... [t.i.] chciałbym, ale niestety nie. - czułaś, jak Twoje serce pęka. Nie mogłaś wydusić z siebie żadnego słowa. - [t.i.], pamiętaj, że nigdy o Tobie nie zapomnę. Zawsze będę Cię kochał. - wzięłaś głęboki oddech i otarłaś łzy.
- Nie Jay. Związki na odległość nie przetrwają nawet jednego dnia. Twój wyjazd oznacza zerwanie. Zaczniesz się tam spotykać z inną i momentalnie o mnie zapomnisz.
- Chyba żartujesz, kocham Cię ! - krzyknął zdenerwowany i wstał.
- Wszyscy tak mówią, a za kilka tygodni bzykają inne laski ! - wrzasnęłaś, a łzy ponownie wylały się z Twoich oczu. - Skoro przez te 3 lub 4 dni okłamywałeś mnie w sprawie Twojego wyjazdu, to teraz również kłamiesz !
- Dlaczego nie możesz mi zaufać ?! Nigdy bym Cię nie zdradził ! - był tak wkurzony, że zbliżył się do Ciebie i mocno uderzył Cię ręką w policzek. Dotknęłaś tamtego miejsca, bardzo Cię bolało.
- Nienawidzę Cię ! - uciekłaś do domu. Kiedy zamknęłaś drzwi, oparłaś się o nie i zsunęłaś się na podłogę. Jay jeszcze nigdy nie podniósł na Ciebie głosu. Jeszcze nigdy Cię nie uderzył. Nie mogłaś uwierzyć, że Ci to zrobił. Policzek nadal Cię bolał. Obiecałaś sobie, że już nigdy mu nie zaufasz.










Imagin dla Marleny.
Starałam się zrobić z niego cudo, ale chyba mi nie wyszło ;(
Straciłam dzisiaj wenę. Ale dla mojego Kobuszka i KamKam na pewno dzisiaj dodam c:
Nie martwcie się. Wiem Kobusz, wiem. Dłuugo czekałaś, ale się doczekasz w końcu x
Dziękuję za uwagę, żegnam.

Anka Sykes

2 komentarze:

  1. Oj jezu jakie smutne :(
    Ale lubię takie !
    ŚWIETNY IMAGIN ! Może dla tego,ze napisała go świetna pisarka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, od razu świetna :C
      żadna świetna. beznadziejna bym powiedziała ;(

      Usuń