środa, 1 maja 2013

Nathan Sykes (Happy End)

Wybrałaś się na spacer z psem po parku. Była piękna pogoda jak na jesień w Londynie. Świeciło słońce, ptaki ćwierkały, a kolorowe liście drzew lekko opadały na trawę. Twój pies (wstaw imię psa) radośnie biegał wokół ławek. Usiadłaś na jednej z nich i wyjęłaś telefon wraz ze słuchawkami z kieszeni spodni. Włączyłaś piosenkę (wstaw wykonawcę i tytuł piosenki). Twoja noga tupała do rytmu, a Ty sama szeptałaś słowa piosenki. Zapomniałaś o całym świecie. Obejrzałaś cały park. Zorientowałaś się, że nigdzie nie ma Twojego czworonożnego przyjaciela. Przestraszyłaś się. Jeszcze nigdy Ci nie uciekł. Telefon schowałaś do kieszeni i zaczęłaś go szukać. Wołałaś go, ale nic to nie dało. Nie chciałaś stracić swojego ukochanego psa. Miałaś go od dwóch lat. Kochałaś go jak brata. W końcu, kiedy już chciałaś zakończyć swoje poszukiwania, zauważyłaś chłopaka podążającego w Twoją stronę, a za nim Twojego psa. Na Twojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Od razu do nich pobiegłaś. Kucnęłaś przy psie i mocno go przytuliłaś.
- Gdzieś Ty mi uciekł ? Wiesz jak się o Ciebie martwiłam ? - głaskałaś go po głowie i całowałaś w nos.
- Siedziałem normalnie na ławce, kiedy zobaczyłem, że biega sobie swobodnie bez właściciela, więc postanowiłem wziąć go i zaprowadzić do posiadacza tego pięknego pieska. - odezwał się chłopak.
- Jezu. No tak, czasami lubi wykręcać mi jakieś numery, ale jeszcze nigdy mi nie uciekł.
- Więc dziś jest wielki dzień. Proponuję, żebyśmy go jakoś uczcili. Co powiesz na kawę ?
- Chętnie, tylko odprowadzę psa do domu i możemy iść. - uśmiechnęłaś się.
- Jestem Nathan.
- A ja [t.i.]. - podałaś mu rękę, a on ją uścisnął. - Zaczekaj tutaj 10 minut, zaraz wracam.
- Nie wygłupiaj się, przecież pójdę z Tobą.
- No dobrze. - westchnęłaś i poszliście do Twojego domu. Droga zajęła Wam niecałe 8 minut. Kiedy już zostawiłaś psa w domu wybraliście się z Nathanem do pobliskiej kawiarni. Zamówiliście po podwójnym espresso i usiedliście przy stoliku obok okna.
- Ładnie dzisiaj, prawda ? - spytałaś szukając w głowie tematu do rozmowy.
- Tak. Pięknie bym powiedział. Bo wiesz, to jest Londyn. Miasto deszczu i brzydkiej pogody. - zażartował.
Podszedł do Was kelner i podał po kawie. Podziękowaliście i zaczęliście długą rozmowę. Tematy były różne ; ulubione zajęcia, hobby itp.
- Nathan, było mi bardzo miło i przyjemnie, ale muszę już iść. Mój pies nie lubi być sam w domu tak długo. - Nath posmutniał.
- No dobra, ale musisz mi dać swój numer, bo chciałbym się jeszcze z Tobą spotkać. - zaśmiałaś się lekko.
- Okay, masz. - podałaś mu karteczkę z rachunku za kawę.
- Po co mi rachunek ?
- Odwróć kartkę. - zrobił, co powiedziałaś, a po chwili uśmiechnął się zwycięsko.
- Aaa, dziękuję. To do zobaczenia. - pocałował Cię delikatnie w dłoń.
- Pa, Nath. - powiedziałaś i wyszłaś z kawiarni.


Tak więc... kolejny ;) Tego samego dnia ! No widzicie, za dużo weny :3 
Ten akurat dla Beci.
Myślę, że się podoba XD
A miałam dzisiaj dodać jeszcze jednego, ale czasu mi brakuje jak na dzisiejszy dzień.
To pa :*

Anka Sykes

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz